Razem z Anastasjieiem chcielibyśmy przybliżyć wam trochę
naszą historię, będziemy ją opowiadać na dwa głosy, bo tak będzie wygodniej.
Oh, jak ja w sumie tęsknię za Rosją. Kochałem ten kraj, ale ludzie którzy w nim
żyją to inna bajka.
~Roxar
/Anastasjiei/
Mój ojciec zawsze chciał żebym został żołnierzem.
Kiedy tylko skończyłem 18 lat, rozpocząłem kursy i szkolenia na żołnierza. Z
czasem okazało się, że mam do tego dryg i talent. W bardzo krótkim czasie
dołączyłem do sił specjalnych, wtedy jeszcze mojej ukochanej Rosji. Szło mi
naprawdę dobrze, awansowałem w kółko. Jednak ktoś wymyślił aby stworzyć specjalna
grupę. W tej grupie było zaledwie siedem osób, ale wszyscy specjaliści w
różnych dziedzinach walki. Tam poznałem moich przyjaciół Roxara i Spika. Kiedy
tylko zobaczyłem Roxara, olśnił mnie. Zauroczyłem się w nim. Lubiłem właściwie
wszystkich członków naszej grupy. Szkoda tylko, że oprócz naszej trójki (ja,
Roxar i Spike), reszta już nie żyje.
Odłożyłem do szuflady z powrotem nasze grupowe
zdjęcie. Zrobiliśmy je w dniu uformowania się grupy. Usiadłem w fotelu i
spojrzałem przez okno mieszkania, padał rzęsisty deszcz. Nazywaliśmy się „Front”,
mieliśmy też swój własny symbol. Każdy pamiętam musiał go sobie gdzieś
wytatuować. Ja mam go na łopatce. Nazwa była nam nadana przez zwierzchnika,
podobno miała jakieś znaczenie, ale nie pamiętam już go.
/Roxar/
Patrzyłem teraz na nasze stare zdjęcie.
Ja, Anastasieji i Spike. Byliśmy tak długo w wojsku. Pamiętam, że moja przygoda
z armią zaczęła się zupełnie przypadkowo. Byłem akurat w kropce, bo rodzice
wyrzucili mnie z domu a także nie miałem żadnego celu w życiu. Przechodziłem
właśnie przez Plac Czerwony kiedy zauważyłem jak jakieś gnojki biją starszego
faceta. Pomogłem mu. Potem okazałe się że jest jakimś tam majorem.
Opowiedziałem mu swoją historię, a on załatwił mi mieszkanie i pracę. Ta pracą
było właśnie zostanie zawodowym żołnierzem. Potem po treningach i szkoleniach
trafiłem do „Frontu”. Tajnej elitarnej grupy. Tam poznałem właśnie Anastasiejia
i Spika. Dzięki Anastasjieiowi udało mi się zakosztować tego czego tak bardzo
mi jest brak teraz miłości. Także czas spędzony we „Froncie” był najbardziej obfitym okresem w którym była
masa zdarzeń i zadań. Smutne że z siedmio osobowej grupy tylko my przeżyliśmy. Pamiętam
jak pozostała czwórka umierała, kiedy my uciekaliśmy z tego piekła. Pamiętam
tez naszą pierwszą misję. Było nią wybicie szpiegów obcych nacji w naszym
kraju, a szczególnie Amerykańców. Ta misja chociaż wydawała się banalnie prosta
to do takich nie należała.
/Anasatsjiei/
Pamiętam jak podobała mi się pierwsza
misja. Bardzo dużo czasu nam zajęła, tych amerykańców w końcu była masa.
Non-stop byłem w ferworze walki. Chociaż ciche zabijanie też miało swoje
zalety. Roxar był od tego ekspertem. Drugą misją z tego co pamiętam było
rozbicie gangu, który miał siedzibę tuż pod samą Moskwą. Wszystko było by
fajnie gdyby, ktoś nie dał im cynku i nie zrobili by sobie tarcz z dzieci. Roxar
chciał odmówić, ale „Front” nie miał prawa wyboru. Ja również źle się z tym
czułem co musieliśmy zrobić. Po tej akcji widok ciał, śnił mi się bardzo długo.
Roxar wtedy nie oddał ani jednego strzału. Został nawet ranny, ale nie strzelał
do tych bezbronnych istotek. Przez niego szefostwo dostało piany na ustach i
kazało nam iść na przymusowy urlop. Pół roku z dala od służby. Przyznam, że to
było ciekawe 6 miesięcy.
/Roxar/
Druga misja była dla mnie koszmarem. To
była misja dla ludzi bez serca, zabijających wszystkich z zimna krwią. Ja jako
jedyny nie strzelałem. Stałem na środku, pola walki i patrzyłem jak te dzieci
giną, od kul moich kolegów. Miałem łzy w oczach, nagle ktoś strzelił i padłem
na ziemię. Tego widoku nie zapomnę do końca życia. Przeze mnie zostaliśmy
wysłani na przymusowe wakacje. To było bardzo zaskakujące pół roku. Wtedy
właśnie tak bardzo się zbliżyliśmy z Anastasjieiem. Pamiętam, ze poszliśmy do
pubu, bardzo dużo wtedy wypiliśmy. A potem, tak ni stąd ni z owąd trafiliśmy do
mojego łóżka. Było mi, miałem i nadzieję , że nam cudownie. Jednak o poranku
nie umiałem już tego tak prosto stwierdzić. Bo kiedy wstaliśmy, żaden z nas się
nie odzywał. Ja się po prostu bałem.
/Anastasjiei/
Kiedy obudziliśmy się rano, bałem się.
Nie umiałem wykrztusić z siebie ani słowa. Przez cały poranek nie odzywaliśmy
się do siebie. Nie umiałem nic powiedzieć, bo bałem się że skrzywdzę go moimi
słowami, a do tego obaj byliśmy nadal żołnierzami. Rozeszliśmy się więc tak bez
słowa. Zauważyłem potem , że z każdą kolejną nową misją po tym zdarzeniu, Roxar
był coraz bardziej zmęczony i smutny. Pamiętam, że przed ostatnią misją
przyszedł do mnie Spike. Wparował do mojego pokoju, cały nabuzowany i przywalił
mi z pięści w twarz. Potem krzyczał, że jestem debilem i że jak nie naprawię
swojego błędu to on mi flaki wypruje. TO wszystko działo się tak szybko, że nie
wiedziałem o co mu chodzi, trzymałem się tylko ręką za zakrwawiony nos.
Wszystko jednak nabrało sensu kiedy wychodząc z mojej kwatery powiedział, że
Roxar jest u siebie.
/Roxar/
Siedziałem i patrzyłem w okno kiedy
Anastasjiei wszedł do mojego pokoju. Odwróciłem się i zobaczyłem, że ręką
trzyma zakrwawiony nos. Podszedłem do niego.
R:
Co Ci się stało? – zaniepokoiłem się.
On drugą rękę przyłożył mi do twarzy.
A:
Masz czerwone i opuchnięte oczy. – powiedział smutno.
R:
To nic takiego, - zabrałem jego rękę z mojego policzka – lepiej powiedz co
Tobie się stało.
A:
Był u mnie Spike. – spojrzał mi głęboko w oczy.
R:
Nie przejmuj się tym – spuściłem wzrok i podszedłem znów do okna.
On podążył za mną i położył mi rękę na
ramieniu. Razem wpatrywaliśmy się w deszcz.
A:
Ale ja naprawdę nie chcę Cię skrzywdzić , po prostu się bałem. – zaczął pierwszy.
R:
A myślisz, ze ja się nie boję?! – odwróciłem się energicznie i zabrałem jego
rękę. – ja też się boję. Ale mimo wszystko i tak nie widzę dla nas przyszłości –
powiedziałem już ciszej i spokojniej, po czym spojrzałem mu w oczy.
Posmutniał, nie wiedział co zrobić.
A:
Ale Rox …
R:
Nie – powiedziałem stanowczo, niedadząc mu dokończyć. Ja go już po prostu skreśliłem.
A:
Ale możemy się nadal przyjaźnić? – zapytał z nadzieją w głosie.
R:
Oczywiście, nie chciał bym stracić naszej przyjaźni – niepewnie się do niego
przytuliłem.
Objął mnie równie niepewnie. Staliśmy
tak przez chwilę. Były to nasze ostatnie
spokojne chwile w armii. Wysłano nas na kolejną misje. Misję z której mieliśmy
nie wrócić. Nasza własna ojczyzna chciała się nas po prostu pozbyć. Przygotowali zasadzkę w którą wpadliśmy.
Kiedy się zorientowaliśmy, czterech członków naszej grupy już nie żyło.
/Anastasjiei/
Kiedy odkryliśmy, że nas wystawili
zostaliśmy już tylko ja, Rox i Spike. Roxar nie miał siły biec przez Lasy
Tajgi. Musiałem go nieść na plecach. Po kilku dniach odpuścili sobie pogoń za
nami. Pewnie myśleli, że gdzieś już padliśmy. My za to musieliśmy dostać się do
Uralu, a potem do Europy gdzie wyruszyliśmy w podróż i znaleźliśmy się tutaj.
Roxar bardzo długo dochodził do siebie, ale i tak bardzo się przez to wszystko
zmienił. Straci zaufanie do ludzi, jest wiecznie smutny i nic go już nie bawi.
Po tym wszystkim przysięgliśmy sobie że cała nasza trójka będzie się trzymała
razem, no i teraz to wygląda jak wygląda. Ja jestem dyrektorem, Spike jakimś
tam urzędnikiem, a Rox artystą. To właśnie nasza historia. Najsmutniejsze jest
dla mnie to, że już nigdy nie zobaczę mojej rodziny i nie wrócę do mojej
ukochanej Ojczyzny, Rosji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz