sobota, 19 stycznia 2013

11. Miguel

No wreszcie mam chwilę czasu, udało mi się włamać do mieszkania tego dzieciaka, kiedy spał. Związałem go, a kiedy się obudził, już nic nie mógł zrobić. Zakułem jego ręce w kajdanki, wsadziłem knebel do ust i zasłoniłem oczy. Tak żeby nie wiedział kim jestem. Nogi przywiązałem mu do łóżka sznurem który wziąłem z starego mieszkania.
M: No młody, od dzisiaj będę z Tobą mieszkał.
R: Mmmmm - próbował coś powiedzieć.
M: Nie wysilaj się, bo się jeszcze udusisz od tego knebla. - uśmiechnąłem się. - a martwi mnie nie interesują.
Wyjąłem mu knebel z ust bo wyglądał jakby miał się zaraz udusić.
M: No i co mi powiesz teraz?
R: Kim jesteś? Czego ode mnie chcesz? - był przerażony.
M: Jestem kimś kogo znasz, ale z pewnych powodów będę musiał Cię tutaj więzić, no i mieszkać z Tobą.
R: Dlaczego? - jego głos się załamywał.
M: Widzisz od dawna mam na Ciebie ochotę - przejechałem mu delikatnie czubkami palców po wewnętrznej stronie uda - no i żona wyrzuciła mnie z domu. Więc dlatego teraz bo tak się złożyło.
Głośno przełknął ślinę.
M: No to co, co się odwlecze to nie uciecze Ren.
Jego serce zaczęło walić ze strachu jak szalone, a ja go po prostu wykorzystałem.
M: Niezły jesteś. Nawet mi się podobało. - ubrałem się i wstałem z łóżka. - Jakbyś coś chciał jestem na kanapie, po prostu krzycz.
R: Chciałbym się umyć - powiedział do mnie gdy wychodziłem z pokoju.
M: No chyba żartujesz, przecież Cię nie uwolnię.
R: Proszę, błagam.
M: Nie - rzuciłem wychodząc z pokoju.

~Miguel

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz