Dopadła mnie dziś nie moc twórcza. Nie mogę nic narysować, ani napisać. Nawet czytać książek mi się nie chce, siedzę tylko jak taki debil na kanapie przed telewizorem i lasuje sobie mózg. W między czasie dzwonił do mnie Anastasieji, ale nie miałem ochoty z nikim rozmawiać, więc nie odebrałem. Z tego powodu przyjechał do mnie. Zadzwonił dzwonkiem do drzwi, co zmusiło mnie do zwleczenia się z kanapy.
R: Kto tam?
A:To ja , przyjechałem pogadać.
R: Myślisz, że dlaczego nie odebrałem? - rzuciłem otwierając mu drzwi.
A: Wiem, ale koniecznie muszę z Tobą porozmawiać, bo mam problem.
R: Jaki? - uniosłem jedną brew z zainteresowaniem.
A: Jestem okropnie samotny - mówiąc to postawił butelkę wina na stoliku w salonie.
R: Dlatego chcesz ze mną pić? Może ty masz problem alkoholowy. - przewróciłem oczami.
A: Nie, to tak tylko dla rozluźnienia. Zawsze lepiej rozmawia się przy winie.
R: A może ty chcesz, żebym był Łatwiejszy, co? - przejechałem ręką subtelnie po jego ramieniu.
A: Hmmm, właśnie chciałem o to zapytać, czy może chciałbyś spędzić ze mną noc, ale widzę chętny jesteś sam z siebie. - uśmiechnął się szarmancko.
R: Chyba w głowie Ci się pomieszało alkoholiku. - wkurzyłem się.
A: Wiesz co? - posmutniał. - tylko jedną noc. - próbował mnie przekonać.
R: Za dużo już wypiłeś. I dobrze wiesz, że ja się w takie rzeczy nie bawię.
A: No tak, - poczochrał mi włosy na głowie, za co przywaliłem mu w ten pusty czerep.
A: Ej noo.... - masował swoją głowę w miejscu uderzenia.
R: Należy Ci się bo nie ze mną te numery Brunner.
A: Ehh.... Rox. - westchnął.
Napiliśmy się jeszcze kilka kieliszków wina i porozmawialiśmy. Po wszystkim przykryłem śpiącego na kanapie Anastasiejia i sam poszedłem spać do łóżka. Kiedy rano się obudziłem już go nie było.
~Roxar
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz